Kolejne 11 godzin lotu i jesteśmy w Berlinie. Trochę szkoda że znowu nie dostaliśmy miejsc przy oknie. Tym razem sporo było widać, np okolice Morza Kaspijskiego. Jeśli chodzi o linie AirBerlin, to na plus należy zaliczyć jedzenie i picie a na minus wszelkie sprawy rozrywkowe. Zaczynając od prasy - 20 tytułów do wyboru i wszystko po niemiecku! Ani jednej małej gazety po angielsku? W trakcie lotu puszczają 2 filmy i parę odcinków "Przyjaciół". Słuchawki trzeba sobie kupić za 3 EUR (jeśli się nie ma) ale podejrzewamy, że jest tylko wersja z niemieckim dubbingiem... Wypada to blado w porównaniu z finnair-em (z którego usług korzystali Michał i Marysia) gdzie każdy ma swój własny monitorek i każdy sam może wybrać czego słucha i co ogląda.
W Berlinie park pod katedrą opanowały "króliki po berlińsku". W ciągu kilku minut spotykamy ich z 15. Z kolei na Alexander Platz można spotkać sporo przedstawicieli wymarłego już prawie w Polsce ruchu Punkowego.
A nas czeka jeszcze noc w polskim busie. Last news: jesteśmy juz w Polsce!