Geoblog.pl    karolinairafal    Podróże    Tajlandia 2011    Lot i pierwsze wrazenia z Bangkoku
Zwiń mapę
2011
11
sie

Lot i pierwsze wrazenia z Bangkoku

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9274 km
 
Nasz pierwszy taki dlugi lot w zyciu. Czerwone wino i koniak serwowane przez linie Air Berlin do kolacji wydatnie uprzyjemnily nam podroz.

O 9 rano jestesmy na miejscu (5 godzin roznicy czasu). Mamy szczescie, poniewaz jest to pierwszy dzien kiedy od obywateli Polski nie sa wymagane wizy. Jednak nie wszyscy celnicy zostali o tym powiadomieni na czas. Pierwsza proba przejscia kontroli konczy sie niepowodzeniem. Jednak kierowniczka zmiany celnikow u ktorej szukalismy pomocy udzielila reprymendy niedoinformowanemu pracownikowi sluzby celnej i z usmiechem wbija nam pieczatke do paszportu.

Teraz musimy sie dostac do naszego hotelu. (Razem z lotem mamy zagwarantowana jedna noc w czterogwiazdkowym hotelu Prince Palace). Wrazenia z podrozy srednie, nikt nie mowi po angielsku, ale po 4 przesiadkach i 3 godzinach od odprawy na lotnisku udaje sie jakos dotrzec na miejsce. Nasz pokoj na 29 pietrze daje mozliwosc podziwiania pieknej panoramy miasta. Linia drapaczy chmur rozposciera sie na calej rozciaglosci. Na 11 pietrze mamy tez do dyspozycji basen - ale koniec koncow wybieramy zwiedzanie i na basen nie starczylo czasu (kolejna noc juz w hostelu mlodziezowym).

Po wyjsciu z hotelu znowu bladzimy w gaszczu ulicznych targowisk. Gdy juz jako tako zaczynamy sie poruszac po miescie, i udaje nam sie dostac autobusem do jakiejs atrakcji turystycznej, jest godzina 16 i wtedy zaczyna lac i leje 2 godziny. Przeczekujemy deszcz w buddyjskich zadaszeniach swiatyni Wat Rachanada. (http://www.bangkoki.com/pictures/Temples/Wat-Rachanada.jpg) Tam spotykamy pierwszego "naganiacza". Podchodzi facet i opowiada ze jest nauczycielem, i ze nie chce pieniedzy. Wie oczywiscie co powinnismy zwiedzic, kiedy i jak tam dojechac. Pasujemy kiedy proponuje nam miejsce gdzie mozemy uszyc sobie garnitur na miare:) Kolejni specjalisci od sprzedazy bezposredniej nie sa jakos strasznie trudni do splawienia, ale sa lekko irytujacy...

Okazuje sie, ze swiatynia obok ktorej przeczekalismy deszcz jest czynna do 17 (a nie jak przekonywal "nauczyciel" zamknieta z powodu swieta), ale przez to ze czekalismy na pogode, pocalowalismy klamke. W czasie spaceru po miescie bez mapy (bo ciagle nie udalo nam sie jej kupic w zadnym kiosku) udaje nam sie trafic do innej otwartej swiatyni gdzie akurat grupa mnichow buddyjskich modli sie przed posagiem. Bardzo ciekawe pierwsze zetkniecie z buddyzmem.

Potem jeszcze piekielnie ostra kolacja w barze karaoke, spacer po bazarach w okolicy palacu krolewskiego i gdy juz jest calkiem ciemno wracamy autobusem linii 47 do naszego hotelu.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 34 wpisy34 14 komentarzy14 25 zdjęć25 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
28.04.2012 - 12.05.2012
 
 
09.08.2011 - 26.08.2011